Skocz do: Nawigacja, szukaj

W mieście Port Hope jest parę unikatowych książek wartych uwagi.

Świątynia

Na piętrze świątyni są 4 szafki.

PHLib1.png


Pierwsza Szafka

Brown Book.gif  Moje Podróże, autorstwa Plocha Pridestride'a, cz. 17
Tekst ten można spotkać w następujących przedmiotach: Brown Book
Szukaj w:  Biblioteka w Port Hope
Opis:  Opis podróży z Port Hope do Drefii.

Tekst oryginalny:
My Travels by Ploch Pridestride (Volume 17)
After stocking up supplies in Port Hope we immediately focused on the next step in our plans. It was our goal to reach the haunted ruins of Drefia using small boats that would allow us to stay close to the beach which had some major advantages: while exploring the coastline we could gather food and water in the jungle and avoid the dangers of the treacherous reefs of the northern coast at the same time.
Of course this would still be a dangerous and daring enterprise - else it would have been done before -, but we were sure that it could be done. Indeed the voyage started smoothly. We grew accustomed to the difficulties of the coastline quite fast and none of the giant sea creatures that were rumoured to plague the reefs were sighted. The first actual threats we faced were quite ordinary beasts of the jungle which - although dangerous - did not turn out to be of greater danger than the animals we had encountered during other travels. However we did not expect at all the very jungle to turn against us. We were setting up camp on a clearing that seemed peaceful, even idyllic. With hindsight this fact should have alerted us, but we were exhausted from a lengthy trip and relieved to get some rest without having to drive some beasts away first. All of a sudden, thorns shot all over the clearing and the previously calm jungle ground came to violent life. Plants we had never seen before were biting our feet with the ferocious greed of a rabid hyaena. Complete disorientation and panic took over and there was yelling and running everywhere. When we finally made it back to the boats, most of the equipment we had carried with us was lost and there was no one among us who was not injured, some were even poisoned. We spent a hard night directly on the beach and woke up drenched, covered with sand and salt all over, our wounds burning like fire. Yet we decided to continue our expedition.


Tekst przetłumaczony:
Moje Podróże, autorstwa Plocha Pridestride'a, cz. 17
Po zebraniu zapasów w Port Hope natychmiast skupiliśmy się na następnym punkcie w naszych planach. Naszym celem było dotarcie do nawiedzonych ruin Drefii przy pomocy małych łódek, które pozwalały nam na pozostawanie blisko plaży, co ma duże zalety: podczas odkrywania wybrzeża możemy gromadzić zapasy i wodę w dżungli, jednocześnie unikając zdradzieckich raf znajdujących się na północnym wybrzeżu. Oczywiście to nadal będzie niebezpieczne i brawurowe przedsięwzięcie - inaczej zostałoby to zrobione wcześniej - jesteśmy jednak pewni, że jest to możliwe do wykonania. Rzeczywiście podróż zaczęła się bez przeszkód. Szybko przyzwyczailiśmy się do trudności związanych z linią brzegową, a żaden z wielkich morskich potworów, które według plotek są plagą raf nie został dostrzeżony. Pierwszym prawdziwym zagrożeniem, jakiemu stawiliśmy czoło była dość pospolita bestia występująca w dżungli, która - chociaż niebezpieczna - nie okazała się większym zagrożeniem niż zwierzęta napotkane podczas naszych wcześniejszych wypraw. Niemniej jednak nie spodziewaliśmy się, że cała prawdziwa dżungla obróci się przeciwko nam. Przygotowywaliśmy obóz w przecince, która wyglądała pokojowo, nawet sielsko. Po fakcie wiemy, że ten szczegół powinien nas zaalarmować, ale byliśmy wycieńczeni długą podróżą i postanowiliśmy odpocząć bez wcześniejszego przepędzania jakichś bestii z okolicy. Nagle kolce wystrzeliły ze wszystkich stron przecinki, a poprzednio spokojna dżungla nabrała brutalnego życia. Rośliny, jakich nigdy wcześniej nie widzieliśmy, zaczęły gryźć nasze stopy z okrutną chciwością wygłodniałych hien. Zapanowała kompletna dezorientacja i panika, wszyscy krzyczeli i biegali. Kiedy wreszcie udało nam się wrócić do łodzi, większość sprzętu jaki mieliśmy ze sobą została stracona a wśród nas nie było ani jednej osoby, która nie odniosła obrażeń, niektórzy byli nawet zatruci. Spędziliśmy ciężką noc bezpośrednio na plaży i obudziliśmy się przemoczeni, cali pokryci piaskiem i solą, nasze rany paliły jak ogień. Postanowiliśmy jednak kontynuować naszą ekspedycję.


← Nie ma poprzedniego tytułuMoje Podróże, autorstwa Plocha Pridestride'a, cz. 17Moje Podróże, autorstwa Plocha Pridestride'a, cz. 18 →



Brown Book.gif  Moje Podróże, autorstwa Plocha Pridestride'a, cz. 18
Tekst ten można spotkać w następujących przedmiotach: Brown Book
Szukaj w:  Biblioteka w Port Hope
Opis:  Opis podróży z Port Hope do Drefii.

Tekst oryginalny:
My Travels by Ploch Pridestride (Volume 18)
Bandaged as good as it was possible under the prevailing circumstances we continued to follow the coastline. We reached an area where the reefs made it almost impossible to stay close to the shore and thus forced us to make a decision. We could either try to continue our voyage through the treacherous reefs by boat, or head for deeper water and travel across the dangerous ocean for an indefinite time or, as third alternative, continue by foot along the beach with the boats on our backs until it seemed safe enough to use the boats again. Under normal circumstances I would have opted for the latter, but me and my men were wounded and tired and the jungle had already shown us its ugly face in a way which made none of us want to see more of it. Heading for the ocean was no real option either. Not only that our small boats were not built for that kind of travel - reaching Drefia via the high seas had already been accomplished before and doing so would contradict the intention of the whole expedition. Thus we dared to stick to our original plan as closely as possibly and to try finding a path through the reefs. Shortly after we were rewarded for our bravery with a breathtaking sight.


Tekst przetłumaczony:
Moje Podróże, autorstwa Plocha Pridestride'a, cz. 18
Gdy opatrzyliśmy rany, tak dobrze jak było to możliwe w panujących okolicznościach, kontynuowaliśmy podróż i ciągle płynęliśmy wzdłuż linii brzegowej. Dotarliśmy do obszaru gdzie rafa sprawiła prawie niemożliwym pozostawanie tak blisko wybrzeża, więc zostaliśmy zmuszeni do podjęcia decyzji. Mieliśmy do wyboru, albo kontynuować naszą podróż przez zdradziecką rafę łodzią, albo skierować się na głębsze wody i płynąć niewiadomą ilość czasu. Poprzez niebezpieczny ocean, albo, jako trzecią opcję, kontynuować pieszo wzdłuż plaży z łodziami na naszych plecach, aż znajdziemy miejsce wyglądające na tyle bezpiecznie, by użyć ich ponownie. W normalnych warunkach głosowałbym za ostatnią możliwością, jednak zarówno ja, jak i moi ludzie byliśmy ranni i zmęczeni a dżungla już pokazała nam swoją okropną twarz w sposób, jakiego nikt nie chce już nigdy zobaczyć. Kierowanie się w stronę oceanu również nie było realną możliwością. Nie tylko dlatego, że nasze małe łodzie nie zostały zbudowane do tego typu wyprawy - dotarcie do Drefii poprzez głębokie morze zostało już dokonane w przeszłości, więc robienie tego ponownie zniwelowało by intencje całej naszej ekspedycji. Tak, więc ośmieliliśmy trzymać się naszego oryginalnego planu i podążać tak blisko jak to możliwe, starając się znaleźć drogę poprzez rafę. Wkrótce potem zostaliśmy nagrodzeni za naszą odwagę zapierającym dech w piersi widokiem.


← Moje Podróże, autorstwa Plocha Pridestride'a, cz. 17Moje Podróże, autorstwa Plocha Pridestride'a, cz. 18Moje Podróże, autorstwa Plocha Pridestride'a, cz. 19 →



Brown Book.gif  Moje Podróże, autorstwa Plocha Pridestride'a, cz. 19
Tekst ten można spotkać w następujących przedmiotach: Brown Book
Szukaj w:  Biblioteka w Port Hope
Opis:  Opis podróży z Port Hope do Drefii.

Tekst oryginalny:
My Travels by Ploch Pridestride (Volume 19)
Unexpectedly, pyramid-like ruins appeared at the horizon breaking the eternal green of the jungle. Already half taken over by the all-devouring jungle vegetation but still clearly recognisable there was an actual city - ancient, but obviously populated. Having heard about the pyramids of the southern desert we instinctively related the jungle monuments to the same culture and to the people settling in the city of Ankrahmun. While we cautiously steered our boats closer to the beach and wondered about the mysterious origins of this jungle city, more and more apes showed up on the beach, yelling at us in threatening poses. Strangely enough, they were wearing various kinds of equipment - actually wearing it, not randomly strapped to the body like some mindless beast might have done. Due to the obvious hostility we stayed far enough from them to avoid the coconuts and stones they hurled in our direction. I was left solely with the option to examine the strange apes and the ruins through my spyglass and was able to spot different kinds of apes which wore sparse clothing and equipment such as weapons in a way that made clear they knew what they were doing. However some - if not most - equipment looked odd on them, as if made for creatures of a completely different build. A closer look at the ruins revealed that they were not as ruined as I had thought at first, in fact most were only overgrown by the jungle. The visible remains displayed impressive work and art. Oddly, most patterns on the walls showed serpents and lizards of some kind which for sure did not fit the hairy humanoids inhabiting the city. Then I saw the first statues. Although obviously damaged on purpose and turned into almost unrecognisable heaps of stone, some of them showed features of two legged, upright walking lizards complete with weaponry and other equipment. Instantly I remembered the stories of intelligent, yet savage lizard men which were rumoured to live somewhere in the deepest jungle.


Tekst przetłumaczony:
Moje Podróże, autorstwa Plocha Pridestride'a, cz. 19
Niespodziewanie, ruiny przypominające wyglądem piramidy pojawiły się na horyzoncie przełamując bezustanną zieleń dżungli. W połowie już przejęte przez pożerającą wszystko roślinność z dżungli, jednak nadal łatwo rozpoznawalne, było to realne miasto - starożytne, lecz oczywiście zamieszkane. Słysząc o piramidach na południu pustyni instynktownie skojarzyliśmy pomniki z dżungli z kulturą oraz ludźmi zasiedlającymi miasto Ankrahmun. Podczas gdy ostrożnie skierowaliśmy nasze łodzie bliżej brzegu i zastanawiając się nad tajemniczą genezą tego miasta, coraz więcej małp pokazywało się na plaży, krzyczały na nas stojąc w przerażających pozach. Wystarczająco dziwne było to, że były ubrane w różne rodzaje ekwipunku - faktycznie ubrane w nie, nie losowo poprzywiązywane do ciała jakby to zrobiły jakieś bezmyślne bestie. Z powodu oczywistej wrogości zostaliśmy wystarczająco daleko od nich, by uniknąć kokosów i kamieni miotanych przez nich w naszym kierunku. Jedyną opcją, jaka mi została było zbadanie dziwnych małp oraz ruin poprzez moją lunetę - zaobserwowałem różne rodzaje małp noszących rzadki rodzaj ubiorów oraz ekwipunku, takiego jak broń, w sposób mówiący jasno, że wiedzą, co robią. Jednakże niektóre (jeżeli nie większość) części ekwipunku wyglądały na nich pokracznie, jakby były zrobione dla stworzeń o zupełnie innej budowie ciała. Bliższe spojrzenie na ruiny uświadomiło mi, że nie są one tak zrujnowane jak myśleliśmy na początku, faktycznie większość była jedynie porośnięta roślinnością z dżungli. Widoczne pozostałości ukazały imponujące wykonanie i sztukę. Dziwnie, ale wszystkie wzorce na ścianach ukazywały jakiegoś rodzaju węże i jaszczurki, które na pewno nie pasowały do włochatych humanoidalnych mieszkańców miasta. Wtedy zobaczyłem pierwszy posąg. Chociaż oczywiste było, że zostały celowo zniszczone i zmienione w prawie nierozpoznawalne sterty kamieni, niektóre z nich przedstawiały dwunożne, chodzące w pozycji pionowej jaszczurki wraz z bronią i innym wyposażeniem. Natychmiast sobie przypomniałem historie o inteligentnym, jednak nadal zdziczałym człowieku-jaszczurce, który według pogłosek żył gdzieś głęboko w dżungli.


← Moje Podróże, autorstwa Plocha Pridestride'a, cz. 18Moje Podróże, autorstwa Plocha Pridestride'a, cz. 19Moje Podróże, autorstwa Plocha Pridestride'a, cz. 20 →



Brown Book.gif  Moje Podróże, autorstwa Plocha Pridestride'a, cz. 20
Tekst ten można spotkać w następujących przedmiotach: Brown Book
Szukaj w:  Biblioteka w Port Hope
Opis:  Opis podróży z Port Hope do Drefii.

Tekst oryginalny:
My Travels by Ploch Pridestride (Volume 20)
I recognise a mystery when I encounter one, and this was a mystery for sure. Although a good mystery can fascinate me a lot more than most women I met in my life, I was responsible for this expedition and for my men which stopped me from changing our plans right there and then. Instead I started to make up a plan for a later expedition which would lead me to the area where the lizard people possibly could be found in order to learn more about them. Thus we left the strange pyramid city behind us for now and continued our passage through the reefs. Shortly after, we eventually made it and the shoreline became safe once again. We decided to take a break and set up camp, even more careful than usual, securing it with everything we had at our disposal since we needed some time to repair our boats and equipment as well as to heal our wounds. We camped there for two days and - thanks to the gods - had to face only minor nuisances. During the night the same jungle which could turn dangerously silent in the daytime became a symphony of screams, screeches and howls of creatures no one of us could even imagine. When the sun set, the sky seemed to explode with massive rain as if the gods were pouring down a whole ocean on us. Even with our full equipment we would have had a hard time to keep ourselves comfortable and with a significant amount of our stuff lost to the jungle, it was almost impossible to actually recover. As we took off for the sea again we were all glad to escape this green hell once more. We followed the shoreline to the next impassable reef formation, however, this time the reefs were close to the beach, so it was easy enough to find a way around while keeping the land in sight as well as avoiding the depths of the sea. Using my spyglass, a wooden structure blending almost perfectly with the jungle caught my attention. It reminded me of an enormous fortification of some sort, yet there seemed to be no defenders, just thickest jungle surrounding it.


Tekst przetłumaczony:
Moje Podróże, autorstwa Plocha Pridestride'a, cz. 20.
Wyczuwam tajemnicę, gdy tylko ją napotkam, a to na pewno była jakaś tajemnica. Zazwyczaj dobra zagadka fascynuje mnie bardziej niż większość kobiet jakie napotkałem w swoim życiu. Byłem jednak odpowiedzialny za wyprawę i moich ludzi, co powstrzymywało mnie przed zmianą planów. Zamiast tego zacząłem snuć plany kolejnej ekspedycji, którą chciałbym poprowadzić na tereny zamieszkane przez Jaszczuroludzi, aby więcej się o nich dowiedzieć. Zostawiliśmy za sobą dziwne miasto piramid i kontynuowaliśmy podróż przez rafy. Niedługo później, przebyliśmy je, a wybrzeże stało się znowu bezpieczne. Postanowiliśmy wypocząć i rozbić obóz, z większą ostrożnością niż zazwyczaj, chroniąc go w każdy możliwy sposób, który był nam dostępny, ponieważ potrzebowaliśmy trochę czasu, by naprawić łodzie i ekwipunek, a także wyleczyć rany. Obozowaliśmy przez dwa dni i - dzięki bogom - musieliśmy stawić czoła jedynie niewygodom. Ta sama dżungla, która w dzień potrafi być niebezpiecznie milcząca, nocą zamienia się w symfonię wrzasków, pisków i wycia stworów, których żaden z nas nie potrafił sobie nawet wyobrazić. Kiedy tylko słońce zaszło, niebo eksplodowało ogromną ulewą, jak gdyby bogowie wylewali na nas cały ocean. Nawet z pełnym ekwipunkiem byłoby bardzo trudno stworzyć sobie wygody, a z taką ilością rzeczy straconych w dżungli, było prawie niemożliwe całkiem wydobrzeć. Kiedy znów wróciliśmy na morze, wszyscy odetchnęliśmy z ulgą, że możemy znów uciec z tego zielonego piekła. Płynęliśmy wzdłuż wybrzeża, aż dotarliśmy do kolejnej formacji raf, na szczęście tym razem położone były blisko plaży, dlatego mogliśmy je bezpiecznie opływać, nie tracąc lądu z oczu i unikając głębin morza. Przez moją lunetę, zauważyłem drewnianą konstrukcję, prawie idealnie zlewającą się z dżunglą. Przypominała mi olbrzymią fortyfikację, ale wydawało się, że nie ma tam żadnych obrońców, jedynie gęsta dżungla.


← Moje Podróże, autorstwa Plocha Pridestride'a, cz. 19Moje Podróże, autorstwa Plocha Pridestride'a, cz. 20Moje Podróże, autorstwa Plocha Pridestride'a, cz. 21 →



Brown Book.gif  Moje Podróże, autorstwa Plocha Pridestride'a, cz. 21
Tekst ten można spotkać w następujących przedmiotach: Brown Book
Szukaj w:  Biblioteka w Port Hope
Opis:  Opis podróży z Port Hope do Drefii.

Tekst oryginalny:
My Travels by Ploch Pridestride (Volume 21)
Since there was no reasonable possibility to reach this structure at this time or even just the shore, we continued our voyage through the night. It was about midnight when a roar of some sort interrupted the cacophony of the jungle, and then silence remained. The waves of the sea and their gentle lapping against our wooden boats were the only sounds still audible. From what I can tell, the cause of this roar must have been something we had never encountered before. We had seen and heard dragons, even the majestic dragon lords, but this had to be something which would dwarf even them. I am not ashamed to admit that my hands were trembling when I took my spyglass and searched the night for any sight of the creature we had just heard. Of course I did not really hope to actually spot something in this darkness, so again I was more than surprised when I indeed detected a shadow moving through the jungle. I hardly could have overlooked it since it towered even above the giant trees of the jungle. I was not able to see anything more of it than its rough shape, but for all that I saw I swear to the gods it was the shape of some brutish humanoid. No one of us felt prepared to investigate this mystery in that night, and as the sun rose once again we had already left the sandy part of the coastline and followed the jagged mountain range which seperated Drefia from the rest of the continent. Our destination was near.


Tekst przetłumaczony:
Moje Podróże, autorstwa Plocha Pridestride'a, cz. 21
Nie było żadnego sensownego powodu, by tym razem zbadać tę budowlę, albo chociażby wybrzeże, kontynuowaliśmy więc naszą podróż w nocy. Było koło północy, kiedy głośny ryk zakłócił kakofonię dżungli, po czym zapadła cisza. Jedynym słyszalnym dźwiękiem był szum fal, delikatnie uderzających o nasze łodzie. Wszystko co mogę o tym powiedzieć to to, że na pewno jeszcze nigdy nie natknęliśmy się na coś, co mogło wydać taki ryk. Widzieliśmy i słyszeliśmy Smoki, a nawet majestatycznych Władców Smoków, ale to było coś, przy czym nawet oni wyglądaliby śmiesznie. Nie wstydzę się przyznać, że moje dłonie się trzęsły, kiedy próbowałem wypatrzyć tego potwora za pomocą mojej lunety. Oczywiście nie miałem nadziei, że cokolwiek ujrzę w ciemności, dlatego byłem więcej niż zdziwiony, kiedy zauważyłem cień poruszający się w dżungli. Mogłem to ledwie widzieć, pomimo że przewyższało wzrostem największe drzewa dżungli. Nie byłem w stanie zobaczyć czegoś więcej niż niewyraźny kształt, ale z tego co widziałem mogę przysiąc na bogów, że był to kształt jakiegoś olbrzymiego humanoida. Nikt z nas nie czuł się gotowy na zbadanie tej tajemnicy w środku nocy, więc kiedy tylko wzeszło słońce, porzuciliśmy piaszczystą część wybrzeża i ruszyliśmy wzdłuż poszarpanych łańcuchów górskich, które oddzielały Drefię od reszty kontynentu. Nasz cel był blisko.


← Moje Podróże, autorstwa Plocha Pridestride'a, cz. 20Moje Podróże, autorstwa Plocha Pridestride'a, cz. 21Nie ma następnego tytułu →



Druga Szafka

Black Book.gif  Jaszczuroludzie
Tekst ten można spotkać w następujących przedmiotach: Black Book
Szukaj w:  Biblioteka w Port Hope
Opis:  O Jaszczuroludziach.

Tekst oryginalny:
The Lizard People
It seems the lizards we encountered in the jungle are some sort of civilised culture. When I speak of culture, I relate them only to primitive orcs and minotaurs of course. During our expeditions to the jungle we learned that they are hostile to humanity like most of the vile creatures of this new land. Their animosity also spreads to most other races we encountered here. They seem to be a warlike race, searching for conflicts and fights with each and everyone they encounter. Obviously this mindless aggression leaves little room to develop a culture like the human one, achieved due to a long history. It is unlikely those primitive brutes even know the very concept of history at all.
This leaves one to wonder who supplies them with their exotic weaponary and armor. Perhaps they are some minor race of a greater dark power that lurks in the deepest depths of the jungle. The magic I have seen performed by those lizards was far from impressive. They use a very limited variety of shamanistic tricks that are insignificantly more powerful than the powers those average orcish hive shamans hold.
To sum things up, the lizard people are another hostile race that might be seen as a hindrance for humankind but they do not pose a threat. On the other hand they are of no use to us and a timely elimination could only be helpful.


Tekst przetłumaczony:
Jaszczuroludzie

Wydaje się, że Jaszczuroludzie, których spotkaliśmy w dżungli, tworzą jakiś rodzaj cywilizowanej kultury. Mówiąc o kulturze, porównuję ją oczywiście do kultury prymitywnych Orków czy Minotaurów. Podczas naszych wypraw do dżungli, odkryliśmy że są wrogo nastawieni do ludzi, jak zresztą większość podłych stworzeń zamieszkujących tę nową ziemię. Jednak ich wrogość rozciągnięta jest także na inne rasy, które tu napotkaliśmy. Wydaje się, że są rasą wojowniczą, dążącą do konfliktów i walk z każdym, kto wejdzie im w drogę. Taki rodzaj bezmyślnej agresji nie pozwala na rozwój takiej kultury, jaką tworzą ludzie, osiągniętą przez długą historię. Ci prymitywni brutale, na pewno nie znają nawet idei historii.
Tu pojawia się pytanie, kto w takim razie zaopatruje ich w egzotyczną broń i zbroje. Prawdopodobnie są jakąś niższą rasą wspanialszej potęgi, która kryje się głębiej w czeluściach dżungli. Magia, którą miałem okazję widzieć w wykonaniu tych jaszczurów, nie zrobiła na mnie wrażenia. Używają bardzo ograniczonej ilości magicznych sztuczek, które były nieznacznie silniejsze od tych, których używają przeciętni Orkowie Szamani.
Podsumowując, Jaszczuroludzie są kolejną wrogą rasą, która może być przeszkodą, ale nie stanowi prawdziwego zagrożenia. Z drugiej strony nie są nam wcale potrzebni i ich stopniowe wytępianie na pewno nam nie zaszkodzi.


← Nie ma poprzedniego tytułuJaszczuroludzieNie ma następnego tytułu →



Brown Book.gif  Duchy Dżungli
Tekst ten można spotkać w następujących przedmiotach: Brown Book
Szukaj w:  Biblioteka w Port Hope
Opis:  

Tekst oryginalny:
The Ghosts of the Jungle
Even though it is true that many people who have not returned from the jungle have fallen prey to animals and other natural dangers, it is quite sure that not in all cases this explanation is applicable. For all we know it is quite certain that there have to be other dangers in the jungle than such mundane ones. How can it be explained that several watchmen of expeditions have vanished over night while none of the people asleep in the camp was harmed? How is it possible that well armed and seasoned adventurers got lost in the jungle? Considering the expertise of some of the victims this jungle has taken, it would be highly ignorant to assume that a simple beast of some kind could be the source of their ultimate doom. In conclusion we have to assume that 'something' is out there. A malicious, unseen power. Never seen but often felt. Noticed only by the 'inner eye' but never actually seen. Everybody that has ever set foot in the jungle knows this eerie feeling of being watched and traced. Sometimes you can almost imagine the movements of something invisible in the bushes. And do all those glowing eyes in the darkness belong to animals? I don't think so.


Tekst przetłumaczony:
Duchy Dżungli
Niezależnie od tego, że jest prawdą, iż wielu ludzi, którzy nie wrócili z dżungli padło ofiarą zwierząt lub innych naturalnych zagrożeń, jest bardzo prawdopodobne, że nie we wszystkich przypadkach to wytłumaczenie jest prawdziwe. Z tego co wiemy, jest prawie pewne to, że w dżungli obok tych przyziemnych, istnieją także inne zagrożenia. Jak można wytłumaczyć fakt, że kilku wartowników zniknęło w środku nocy, podczas gdy nikomu ze śpiących ludzi przebywających w obozie nic się nie stało? Jak jest możliwe, że dobrze uzbrojeni i zahartowani podróżnicy stracili się w dżungli? Rozważając przypadki kilku ofiar, które pochłonęła dżungla, byłoby wręcz ignorancją stwierdzić, że źródłem ich ostatecznego fatum były jakieś pojedyncze bestie. Podsumowując, musimy stwierdzić, że "coś" tam jest. Podstępna, niezbadana siła. Nigdy nie widziana, ale często odczuwana. Zauważona jedynie przez "wewnętrzne oko" ale nigdy nie ujrzana naprawdę. Każdy, kto kiedykolwiek postawił stopę w dżungli, zna to przerażające uczucie bycia obserwowanym i tropionym. Czasem można sobie prawie wyobrazić ruchy czegoś niewidzialnego w zaroślach. I czy te wszystkie oczy jarzące się w ciemności należą do zwierząt? Nie sądzę.


← Nie ma poprzedniego tytułuDuchy DżungliNie ma następnego tytułu →



Black Book.gif  Piramidy Małp, cz. 1
Tekst ten można spotkać w następujących przedmiotach: Black Book
Szukaj w:  Biblioteka w Port Hope
Opis:  O mieście piramid, Banucie.

Tekst oryginalny:
The Pyramids of the Apes Vol.1
Having experienced the apes as a very primitive culture, the rumors and stories about them living in a pyramid city, not unlike that of the far away Ankrahmun, seemed unbelivable at first. On second thought though we have to admit that we have seen stranger things than this in our lovely world. But how could those primitive apes build a pyramid city like this? How could they aquire such heights of architecture while they can hardly wield a weapon and have only a remote grasp to the concept of clothing? The answer is quite obvious though.
We know that the pyramid architecture of Ankrahmun has been used for its spiritual value long before the reign of Arkhotep. We also know that Ankrahmun is a city of the dead. As a matter of fact it is also true that in Ankrahmun the wisdom of many ages has been gathered and philosophy and science prospered like nowhere else in this world. It is obvious that the pyramids are linked to death and to wisdom somehow. If you put two and two together, you can easily figure out that those pyramids act as a collector of spiritual energy and probably even literally as houses of the dead. Imagine a civilisation that could have conversations with its dead ancestors and draw from the enormous source of their wisdom! Would such a civilisation not prosper like that of Ankrahmun? For sure it would.
But how is this connected to the apes and their pyramids one might ask. The answer is simple: being the primitive beings they are, the apes are unable to build such structures but some spirits of the past with the wisdom of millennia might have that knowledge. We all know that a primitive mind can be easily controlled. So it would be easy for such a spirit to take over control of the simple mind of one or more apes and give them orders. Without knowing what they were doing such mind-controlled apes could have built this city of pyramids. Of course the apes would have no need for such a city, but surely the ghosts or spirits would like to call such a place their home.


Tekst przetłumaczony:
Piramidy Małp, cz. 1
Wiedząc, że Małpy posiadają bardzo prymitywną kulturę, przyjmowałem z niedowierzaniem pogłoski, że żyją one w mieście piramid, różnych jednak od tych z dalekiego Ankrahmun. Jednak z drugiej strony trzeba przyznać, że w naszym wspaniałym świecie widywano już dziwniejsze rzeczy. Jednak w jaki sposób takie prymitywne małpy zbudowałyby takie miasto? Jak mogłyby wspiąć się na takie wyżyny architektury, podczas gdy nie potrafią nawet dobrze trzymać broni i nie mają nawet porządnych ubrań? Odpowiedź jest dość oczywista.
Wiemy, że piramidy w Ankrahmun były wykorzystywane ze względu na swoją duchową wartość na długo przed panowaniem Arkhotepa. Wiemy również, że Ankrahmun jest miastem martwych. Jest również prawdą, że w Ankrahmun zebrano wiedzę wielu wieków, a filozofia i nauka prosperuje tam jak nigdzie indziej. Jest oczywiste, że piramidy łączą się w jakiś sposób z wiedzą i śmiercią. Jest jasne jak to, że dwa plus dwa daje cztery, że w tych piramidach zbiera się duchowa energia, są także domami dla zmarłych. Wyobraź sobie cywilizację, która potrafi porozumieć się ze swoimi martwymi przodkami i czerpać z potężnych zasobów ich wiedzy! Czyż taka cywilizacja nie prosperowałaby jak ta z Ankrahmun? Na pewno tak.
Ale ktoś mógłby zapytać jak to wszystko łączy się z Małpoludami i ich piramidami. Odpowiedź jest prosta: Będąc takimi prymitywnymi stworami jakimi są, Małpoludy nie były w stanie same ich wybudować, ale jakieś duchy przeszłości z tysiącletnią wiedzą, mogły to uczynić. Wszyscy wiemy, że prymitywne umysły mogą być łatwo kontrolowane. Więc nie byłoby trudne dla takich duchów przejąć kontrolę nad umysłem jednej lub kilku Małp i dać im rozkazy. Nie wiedząc co robią, sterowane przez duchy rozpoczęły budowę piramid. Oczywiście Małpy nie potrzebowałyby takiego miasta, ale z pewnością duchy mogą nazwać takie miejsce swoim domem.


← Nie ma poprzedniego tytułuPiramidy Małp, cz. 1Piramidy Małp, cz. 2 →



Black Book.gif  Piramidy Małp, cz. 2
Tekst ten można spotkać w następujących przedmiotach: Black Book
Szukaj w:  Biblioteka w Port Hope
Opis:  O mieście piramid, Banucie.

Tekst oryginalny:
The Pyramids of the Apes Vol.2
After obtaining their base, the spirits must have stopped controlling the apes which resulted in random raids that are too well known by the inhabitants of Port Hope and that formed their opinion about those creatures. The lack of organisation and control in those attacks makes it obvious that there is no higher power behind them. It seems that the spirits have now left the pyramids since the rare reports we receive from that place, tell us that the once grand structures are now overgrown ruins. Would the spirits allow their home to decay in such a way? I would highly doubt that. There are only two explanations for this phenomenon. The first possibility is that the spirits have left our world. This would be reasonable if you assume that taking control over a living being costs some powers and might have drained all energy from the spirits. But wouldn't those pyramids cancel this effect? For sure they would. So another reason for the spirits' departure could be that the spirits gathered enough energy through the pyramids that allowed them to travel to another dimension or reach a new state of being (or death). So the spirits have no use of the pyramids anymore. The second theory for the spirits' disappearance is much more worrying: the spirits are only asleep. Perhaps the process of becoming one with the field energy of the pyramids was so exhausting that the spirits had to take some rest. If this is the case, they could wake up anytime. And nobody can foresee how they will react to us living intruders who could pose a dangerous threat to their spiritual home.


Tekst przetłumaczony:
Piramidy Małp, cz. 2
Po uzyskaniu bazy, duchy musiały przestać kontrolować Małpy, co skończyło się przypadkowymi najazdami, które są aż nazbyt znane przez mieszkańców Port Hope i które uformowały ich opinię na temat tych kreatur. Brak organizacji i kontroli w tych atakach ujawniły, że nie stoi za nimi żadna wyższa siła. Wydaje się, że duchy opuściły piramidy, ponieważ z raportów z tego miejsca dowiadujemy się, że budowle są teraz jedną wielką ruiną. Czy duchy pozwoliłyby, żeby ich dom rozpadł się w taki sposób? Wątpię. Są tylko dwa wyjaśnienia tego zjawiska. Pierwsze jest takie, że duchy opuściły nasz świat. To byłoby sensowne, gdyby rozważyć fakt, że kontrolowanie żyjących stworzeń kosztuje dużo mocy i mogło wyssać z duchów całą energię. Ale czy piramidy nie cofnęłyby tego efektu? Na pewno by cofnęły. Dlatego drugim powodem dla którego duchy odeszły mógłby być fakt, że dzięki piramidom uzbierały wystarczająco dużo energii, żeby przenieść się do innego wymiaru albo osiągnąć nowy stan życia (lub śmierci). Dlatego już dłużej nie potrzebowały piramid. Druga teoria zniknięcia duchów jest bardziej niepokojąca: duchy jedynie pozostają uśpione. Być może zgromadzenie energii piramid było tak wyczerpujące, że musiały odpocząć. Jeśli ta teoria jest prawdziwa, oznacza to, że mogą się w jakimkolwiek momencie obudzić. I nikt nie może przewidzieć jak zareagują na nas, żyjących intruzów, którzy mogą stanowić zagrożenie dla ich duchowego domu.


← Piramidy Małp, cz. 1Piramidy Małp, cz. 2Nie ma następnego tytułu →



Trzecia Szafka

Brown Book.gif  Wspaniałe Życie Roślin - Dżungla cz. 1
Tekst ten można spotkać w następujących przedmiotach: Brown Book
Szukaj w:  Biblioteka w Port Hope
Opis:  O florze w dżungli.

Tekst oryginalny:
Wondrous Plant Life - Jungle edition Vol.1
(In memory of Mandol the priest - Sadly this work was left unfinished due to his untimely end by a carnivorous plant.)
The threadlike vegetation of the thread tree can easily be cut off and, if woven with moderate skills, can be used to make ropes. These ropes are especially useful when it comes to simple constructions that only have to last for a short period of time.
The jungle dweller bush is quite a common plant. It's the home of a variety of insects and small animals.
The green wig bush is mainly known for its long, threadlike roots. Although those roots are edible it is not advisable to actually do so. They have an extreme bitter taste and need to be boiled to reach an edible state. The green wig bush got his name from the sad fact that sometimes the murderous dworcs use its roots to bind them to their heads as some kind of camouflage during their sneak attacks.
The lizards tongue is quite an unremarkable plant. It grows quickly but there is no real use for this resource and it does not please the eye enough to be worth growing it. It can be easily recognised by the slimy coating of its leaves which partly led to its name.
The jungle crown is somewhat rare. Still it's quite an unremarkable plant considering its majestic name which probably originates from its unique ringlike growth pattern.
It is unknown if the name of the green fountain bush was chosen deliberately or rather accidentally, but the name is well to the point for two reasons. Firstly, it does indeed resemble a frozen green fountain and secondly, like a cactus it is able to accumulate a substantial supply of water in its thick leaves.


Tekst przetłumaczony:
Wspaniałe Życie Roślin - Dżungla, cz. 1
(Pamięci kapłana Mandola - Niestety ta praca została nieukończona z powodu jego przedwczesnej śmierci w paszczy mięsożernej rośliny).
Drzewo Linowca można łatwo ściąć i wystarczą umiarkowane umięjętności tkackie do stworzenia liny. Liny takie są szczególnie użyteczne przy prostych konstrukcjach tworzonych na krótszy okres czasu.
Krzak Dżunglowy jest całkiem pospolitą rośliną. Jest domem dla różnych owadów i małych zwierząt.
Krzak Zielonego Perukowca jest znany głównie ze swoich długich, sznurkowatych korzeni. Pomimo że korzenie te są jadalne, nie poleca się ich jeść. Mają bowiem ekstremalnie gorzki smak i muszą być długo gotowane, żeby osiągnąć stan jadalności. Zielony Perukowiec zyskał swoją nazwę ze smutnego faktu, że czasami morderczy Dworkowie używali jego korzeni jako kamuflażu przyczepiając je sobie do własnych włosów jak perukę.
Jaszczurzy Jęzor jest dosyć zwyczajną rośliną. Rośnie szybko, ale nie ma żadnego zastosowania, ani nie zachwyca również na tyle oka, żeby było go warto hodować. Można go łatwo rozpoznać przez oślizgły kształt swoich liści, co z kolei naprowadza na myśl jego nazwę.
Korona Dżugli jest poniekąd rzadką rośliną, jednak pomimo tego nie jest niezwykła. Jej majestatyczna nazwa wywodzi się prawdopodobnie z unikalnego kształtu.
Nie wiadomo czy nazwa Zielonego Fontannowca została wymyślona celowo czy przypadkiem, ale pasuje z dwóch względów. Po pierwsze krzak przypomina zastygłą zieloną fontannę i po drugie zdolny jest, jak kaktus, kumulować zapasy wody w swoich grubych liściach.


← Nie ma poprzedniego tytułuWspaniałe Życie Roślin - Dżungla cz. 1Wspaniałe Życie Roślin - Dżungla cz. 2 →



Brown Book.gif  Wspaniałe Życie Roślin - Dżungla cz. 2
Tekst ten można spotkać w następujących przedmiotach: Brown Book
Szukaj w:  Biblioteka w Port Hope
Opis:  O florze w dżungli.

Tekst oryginalny:
Wondrous Plant Life - Jungle edition Vol.2
The dragons nest tree is neither a real tree nor does it even remotely have something to do with dragons. Probably the first explorers were shocked when they first saw the thick round blossoms of this giant flower. Obviously, those explorers knew little about dragons and even less about plants, naming it a tree.
The purple kiss bush is a plant that pleases the eye and the nose alike. Sadly it seems impossible to cultivate it yet and so we have to live with the fact that we will only meet its beauty by chance. The jungle umbrella in its many varieties is extremly common and only the fertility of the other jungle plants prevents it from becoming a pest. It grows faster than bamboo but lacks its usefulness. Its wood is thin and breaks easily when dried.
On touch the chill nettle injects a very mild poison that let the skin feel somewhat numb and cold. Although some people try using it to fight the heat, it actually does not prevent overheating and also the production of sweat is not reduced. Given the threat of possible long-term damage, it's not advisable to use the nettle for this purpose.
The monkey tail plant is most likely related to the chill nettle. It is also possible that one plant is disguising the other one for some unknown reason. Before the monkey tail blooms, the two plants almost look alike. Only when the monkey tail reveals its purple blossom does the difference become obvious, even to an amateur.
The fairy queen is one of the most beautiful plants in the whole world. Unfortunately it needs an insane effort to grow them away from their natural habitat. To grow one, expensive supplies and a group of specialists are needed that only kings and queens could afford. Therefore, the fairy queen will only be found in company that fits her royal title.


Tekst przetłumaczony:
Wspaniałe Życie Roślin - Dżungla cz. 2
Drzewo Smoczego Gniazda nie jest ani drzewem, ani nie ma nic wspólnego ze smokami. Prawdopodobnie pierwsi odkrywcy byli zszokowani, kiedy zobaczyli jego olbrzymie okrągłe kwiaty. Zapewne ci odkrywcy nie posiadali zbyt wiele wiedzy na temat smoków i roślin, kiedy nadali mu tę nazwę.
Fioletowy Pocałunek jest rośliną cieszącą zarówno oko jak i nos. Niestety wydaje się, że jej uprawa jest niemożliwa, dlatego musimy żyć z tym smutnym faktem, że jej piękno możemy podziwiać, tylko kiedy się przypadkiem na nią natkniemy.
Dżunglowy Parasol w swoich liczych odmianach jest całkowicie pospolity i tylko bujność innych roślin sprawia, że nie został jeszcze uznany za chwast. Rośnie szybciej niż bambus, ale brak mu użyteczności. Jego drewno jest cienkie, a kiedy jest suche, łatwo się łamie.
Zimna Pokrzywa, kiedy ją dotknąć, wstrzykuje do ciała słabą truciznę, która sprawia, że skóra robi się zdrętwiała i zimna. Niektórzy ludzie próbują używać jej do ochładzania się w czasie upału, ale tak naprawdę nie ochroni to człowieka przed przegrzaniem się, ani nie sprawi, że zacznie się mniej pocić. Istnieje możliwość wystąpienia zagrożenia w związku z długoterminowym jej używaniem, dlatego nie poleca się jej stosowania.
Małpi Ogon jest bardzo podobny do Zimnej Pokrzywy. Jest bardzo możliwe, że jedna roślina udaje tę drugą, z jakichś nieznanych przyczyn. Zanim Małpi Ogon zakwitnie, obie rośliny wyglądają prawie identycznie. Dopiero kiedy Małpi Ogon wypuści swoje fioletowe kwiaty, różnica pomiędzy tymi roślinami staje się oczywista, nawet dla amatora.
Królowa Wróżek jest jedną z najpiękniejszych roślin na całym świecie. Niestety wymaga ogromnych wysiłków, przy uprawie z dala od jej naturalnego środowiska. Żeby wyhodować chociaż jedną, potrzeba grupy specjalistów i mnóstwo pieniędzy na zapewnienie jej odpowiednich warunków, dlatego tylko królowie i królowe mogą sobie na to pozwolić. Dlatego Królową Wróżek można znaleźć tylko w towarzystwie, które pasuje do jej królewskiego tytułu.


← Wspaniałe Życie Roślin - Dżungla cz. 1Wspaniałe Życie Roślin - Dżungla cz. 2Wspaniałe Życie Roślin - Dżungla cz. 3 →



Brown Book.gif  Wspaniałe Życie Roślin - Dżungla cz. 3
Tekst ten można spotkać w następujących przedmiotach: Brown Book
Szukaj w:  Biblioteka w Port Hope
Opis:  O florze w dżungli.

Tekst oryginalny:
Wondrous Plant Life - Jungle edition Vol.3
Even though, one could assume that the crane plant obtained its name because it looks remotely like a crane, it was named after its discoverer Malcom Crane. Crane used to be a rather unremarkable student of mine who tended to overestimate his abilities and who flattered himself by giving this plant his name. Fittingly, the crane plant is a rather pompous plant.
Jungle bells are lovely, small plants that need much light and water. Still it is possible for a dedicated botanist to grow one or two of them if he really puts effort into it. Unfortunately, the jungle ants are as eager of this plant as the forementionend Malcom Crane was eager of some recognition.
The dawn singer is a plant that opens its blossom by the first sunbeam in the morning. Its blossom looks very close to an open mouth which probably led to its name. However, one might wonder if a less flattering name would have been more appropriate considering the awful odour that emanates from it in the morning hours.
The turtle sprouter can be cultivated quite easily since all it needs is much sun and warmth which can be easily provided in an environment like the jungle. It is somewhat more difficult to grow them in other regions although not impossible if mainly grown indoors. The name was derived from its sprouts that have the shape of small orbs.
The bees ballroom does not only attract bees but all kind of flying insects with its strange but not unpleasant odour. Usually you hear this plant before you actually see or smell it because there is a constant buzzing and humming of insects around it.
The jungle rose is a relative of our ordinary rose. Unlike the known roses, some plants of this species can reach impressive proportions while others do not exceed the size of an ordinary rose. It has not been discovered yet if this giant version is some subspecies or if its tremendous growth is influenced by other means.


Tekst przetłumaczony:
Wspaniałe Życie Roślin - Dżungla cz. 3
Pomimo iż niektórzy uważają, że roślina zwana Żurawiem nazywa się tak ze względu na swoje podobieństwo do tego ptaka, została tak nazwana na cześć swojego odkrywcy Malcolma Crane (ang. Crane – żuraw). Crane był moim niezwykłym studentem, który miał tendencję do przeceniania własnych umiejętności i pochlebił sobie nazywając roślinę własnym nazwiskiem. Akurat tak się złożyło, że roślina jest również nieco pompatyczna.
Dżunglowe Dzwonki są uroczymi, małymi roślinkami, które potrzebują dużo światła i wody. Oddany botanik będzie w stanie wyhodować jedną czy dwie, jeśli włoży w to dużo wysiłku. Niestety mrówki są na nie tak łase, jak wspomniany Crane na trochę sławy.
Śpiewak Świtu jest rośliną, która otwiera swoje kwiaty na pierwszy promień wschodzącego słońca. Jego kwiaty wyglądają jak otwarte usta, od czego roślina zapewne dostała swoje imię. Ktoś mógłby się jednak zastanowić, czy nieco mniej pochlebiająca nazwa byłaby bardziej na miejscu, biorąc pod uwagę straszliwy odór, który roślina ta rozsiewa każdego poranka.
Żółwie kłącze może być bez problemu uprawiane, ponieważ jedyne czego potrzebuje to słońce i dużo ciepła, które są ogólnie dostępne w środowisku dżungli. Nieco trudniej hodować tę roślinę w innych strefach klimatycznych, ale nie jest to niemożliwe, zwłaszcza jeśli uprawia się ją w doniczce, jako roślinę domową. Swoją nazwę zawdzięcza kształtowi swoich kłączy.
Komnata Pszczół przyciąga nie tylko pszczoły, ale wszystkie latające owady za pomocą swojego dziwnego, ale przyjemnego zapachu. Zazwyczaj najpierw słyszy się tę roślinę, zanim się ją zobaczy czy poczuje, ponieważ krążą wokół niej niezliczone chmary brzęczących owadów.
Dżunglowa róża jest kuzynką naszej zwykłej róży. Niektóre z jej odmian osiągają potężne rozmiary, podczas gdy inne nie odbiegają za bardzo od zwykłych róż. Dotychczas nie ustalono czy gigantyczne okazy są osobnym podgatunkiem czy też na ich rozmiar miały wpływ inne czynniki.


← Wspaniałe Życie Roślin - Dżungla cz. 2Wspaniałe Życie Roślin - Dżungla cz. 3Wspaniałe Życie Roślin - Dżungla cz. 4 →



Brown Book.gif  Wspaniałe Życie Roślin - Dżungla cz. 4
Tekst ten można spotkać w następujących przedmiotach: Brown Book
Szukaj w:  Biblioteka w Port Hope
Opis:  O florze w dżungli.

Tekst oryginalny:
Wondrous Plant Life - Jungle edition Vol.4
The titans orchid is rare and quite a sight. I have no idea how long it takes until a plant reaches its full size which even dwarfs some trees. I have not been able to grow one to its full size yet, and I begin to wonder how old those full grown plants we encountered might have been.
The purple cardinal is a plant that looks very different from any other plant. It grows to enormous proportions and it is the only plant that jungle ants avoid in their ravenous hunger. If we could figure out how the plant protects itself, we might be able to use that knowledge to cultivate the area.
The witches cauldron is quite an eye-catcher. It is extremely big and has its own beauty. The traveller should be warned that it is not advisable to drink the rainwater that gathers in the big blossom. The plant seems to poison the water in some way and severe stomach pains are the most harmless ailments that occur after drinking it. So the conclusion can be drawn that the whole plant is uneatable due to its poison.
The velvet petal is another giant plant of the jungle. Its smell is surprisingly unremarkable but the plant's colourful petals catch easily the attention of the wanderer. They are somewhat hairy and soft and indeed feel like velvet to the touch. The plant is very fragile though so caution is advised. How such a plant manages to survive in the harsh jungle remains a mystery.
The devils tongue flower is another remarkable species of Tiquanda. A man feels quite dwarfish next to this impressive flower. The fact that its leaves, after being dried and grinded, give a spicy substance has led to numerous attempts of Venoran traders to cultivate this plant. It must be feared that they start harvesting that plant in the jungle and destroy the complete species if their efforts in growing this plant stays unsuccessful.


Tekst przetłumaczony:
Wspaniałe Życie Roślin - Dżungla cz. 4
Orchidea Tytanów jest raczej rzadko spotykana. Nie mam pojęcia ile lat musi minąć, żeby roślina osiągnęła swój ostateczny rozmiar. Jeszcze nie udało mi się wyhodować w pełni rozwiniętej rośliny, dlatego zastanawia mnie jak stare są te, które napotkałem dziko rosnące.
Purpurowy Kardynał wygląda zupełnie inaczej niż inne rośliny. Osiąga olbrzymie rozmiary i jest jedyną rośliną, którą omijają wszystkożerne dżunglowe mrówki. Gdyby tylko udało nam się odkryć jak roślina się przed nimi chroni, moglibyśmy wykorzystać tę wiedzę, aby bezpiecznie uprawiać jakiś obszar.
Kocioł Wiedźmy przyciąga wzrok. Jest niesamowicie wielki i na swój sposób piękny. Podróżnicy powinni wiedzieć, że nie należy spijać wody deszczowej, która gromadzi się w jego dużych kwiatach. Roślina zawiera truciznę, a dotkliwy ból żołądka jest najbardziej nieszkodliwą dolegliwością, która może wystąpić u człowieka, który taką wodę wypił. Świadczy to również o tym, że sama roślina także nie nadaje się do spożycia, ze względu na tę truciznę.
Aksamitny Płatek jest kolejną gigantyczną rośliną dżungli. Jego zapach jest niezwykły, a kolorowe płatki z łatwością przyciągają wzrok wędrowca. Są lekko włochate i delikatne, a w dotyku rzeczywiście przypominają aksamit. Roślina jest bardzo delikatna, dlatego zaleca się ostrożność. Jak taka roślina przetrwała w trudnych warunkach dżungli pozostaje tajemnicą.
Diabelski Jęzor jest kolejną niesamowitą rośliną Tiquandy. Człowiek czuje się nieco jak karzeł przy tej olbrzymiej roślinie. Jej liście po wysuszeniu i zmieleniu stają się wyśmienitą przyprawą, dlatego wielu kupców z Venore jest zainteresowanych hodowlą tej rośliny. Grozę wzbudza fakt, że próbując pozyskać liście zniszczyli wiele okazów dziko rosnących w dżungli, a ich własne wysiłki w uprawie tej rośliny, nie przyniosły żadnych efektów.


← Wspaniałe Życie Roślin - Dżungla cz. 3Wspaniałe Życie Roślin - Dżungla cz. 4Nie ma następnego tytułu →



Czwarta Szafka

<pusto>

Koszary Straży Miejskiej

Jest tam parę szafek pełnych raportów dotyczących miejscowych wydarzeń.

PHLib2.png


Pierwsza Szafka

Old Parchment.gif  Raport 27AAF36
Tekst ten można spotkać w następujących przedmiotach: Old Parchment
Szukaj w:  Biblioteka w Port Hope
Opis:  Raport dotyczący prowokowania małp i ich ataków na miasto.

Tekst oryginalny:
Report 27AAF36
Although offered with the best intentions, the reward the tradesmen from Venore had put on monkey tails was revoked after a while. Even though many adventurers and soldiers of fortune had been able to pick up their rewards, the situation was worse than ever as the ape raids came even more frequently and ferociously. The loss of lives and the senseless destruction of property had increased enormously. Sadly Jorgin Beargin, the spokesman of the Venoran traders, was called back to Venore to report about the recent losses.
The traders are now asking us to keep adventurers from provoking the ape men in any way. I fear we cannot offer much assistance in that matter since those "tail hunters" are numerous and usually well armed but we will try our best.


Tekst przetłumaczony:
Raport 27AAF36
Pomimo, że zaoferowana w dobrych intencjach, nagroda kupca z Venore za zdobycie małpiego ogona, musiała zostać odwołana. Mimo że wielu poszukiwaczy przygód i najemników było w stanie odebrać swoje nagrody, sytuacja stała się gorsza niż kiedykolwiek, ponieważ najazdy stały się jeszcze częstsze i bardziej agresywne. Utrata ludzi i bezsensowne niszczenie mienia wzrosły niepomiernie. Niestety Jorgin Beargin, rzecznik Venoryjskich kupców, został wezwany do Venore, żeby zdać relację z ostatnich strat.
Kupcy proszą nas teraz o odwodzenie poszukiwaczy przygód od prowokowania małp. Obawiam się jednak, że nie możemy zaoferować zbyt wiele w tym temacie, ponieważ tych "łowców ogonów" jest ogromna ilość i zazwyczaj są dobrze uzbrojeni, ale postaramy się zrobić co w naszej mocy.


← Nie ma poprzedniego tytułuRaport 27AAF36Nie ma następnego tytułu →



Old Parchment.gif  Raport 67ABFG33
Tekst ten można spotkać w następujących przedmiotach: Old Parchment
Szukaj w:  Biblioteka w Port Hope
Opis:  Raport dotyczący potrzeby wsparcia morskiego od strony Thais.

Tekst oryginalny:
Report 67ABFG33
Captains report an increased activity of pirates on the routes from Port Hope to Thais and Venore. I support the traders' demand that the king should intervene. A well armed warship with some experienced fighters would not only secure the routes, but also boost our line of defence in Port Hope. With their support we could fight back such enemies like the ape men - or even capture Trapwood, an area rich in bamboo that is populated by those murderous dworcs.


Tekst przetłumaczony:
Report 67ABFG33
Raport kapitanów o podwyższonej aktywności piratów na szlakach z Port Hope do Thais i Venore. Popieram kupców dopominających się o królewską interwencje. Dobrze uzbrojony statek wojenny z doświadczonymi żołnierzami by nie tylko chronić szlaki, ale również zwiększyć naszą linie obrony w Port Hope. Z ich pomocą możemy zwalczać takich przeciwników jak małpy - lub nawet zdobyć Trapwood, region bogaty w bambus, zaludniony przez morderczych dworków.


← Nie ma poprzedniego tytułuRaport 67ABFG33Nie ma następnego tytułu →



Black Book.gif  Raport 13XAH07
Tekst ten można spotkać w następujących przedmiotach: Black Book
Szukaj w:  Biblioteka w Port Hope
Opis:  Raport dotyczący problemów z małpimi najazdami.

Tekst oryginalny:
Report 13XAH07
These ape men have been causing turmoil once again. Their raids have become more frequent with each month since the rain season has ended. I guess they don't like showers. Given their savageness and unpredictability it is not easy to come up with a counter strategy. It is obvious that the majority of the apes are trying to distract our guards while others sneak in and steal equipment of all sorts. Some of them are agile like ... well, like monkeys. Hard to catch - and they are sort of escape artists and might hide right under the ceiling. I even had one report of a citizen finding a monkey hiding in his depot box after a raid. Given the number of men at our disposal it is impossible to defend each and every side of the settlement. No sort of barricade would be of any help considering the nature of our attackers.
They get into and out of our fort just as it pleases them, and even the upper levels of the town that have proven to be safe against other beasts of the jungle are no hindrance to them. I see no real option to stop those attacks unless an army is sent here to find the apes' base of operation which seems to be somewhere in the north eastern jungle.


Tekst przetłumaczony:
Raport 13XAH07
Te Małpoludy znowu narobiły wrzawy. Odkąd skończyła się pora deszczowa, ich najazdy robią się coraz częstsze z każdym miesiącem. Myślę, że nie lubią prysznica. Nie jest łatwo stworzyć jedną dobrą strategię na ich dzikość i nieprzywidywalność. To oczywiste, że gdy większość próbuje odwrócić naszą uwagę, reszta zakrada się, żeby wykraść każdy rodzaj ekwipunku jaki wpadnie im w łapska. Niektóre z nich są zwinne jak... cóż, jak małpy. Trudno je złapać - są jakby artystami ucieczek i mogą schować się tuż pod sufitem. Dostałem nawet raport o tym, że pewien mieszkaniec znalazł po najeździe małpę schowaną w jego depozycie. Dysponując tak niewielką ilością ludzi, niemożliwa jest obrona każdej strony osady. Żadna barykada nie pomogłaby przeciwko tak zwinnym przeciwnikom.
Wchodzą i wychodzą z naszego fortu jak im się tylko podoba i nawet wyższe poziomy miasta, które okazały się bezpieczne przeciwko innym bestiom dżungli, nie stanowią dla małp żadnego problemu. Nie widzę żadnej szansy na powstrzymanie tych ataków, dopóki nie zostanie tu przysłana armia w celu znaleziena bazy operacyjnej tych Małpoludów, która znajduje się najprawdopodobniej gdzieś w północno-wschodniej dżungli.


← Nie ma poprzedniego tytułuRaport 13XAH07Nie ma następnego tytułu →



Druga Szafka

Old Parchment.gif  Raport 78ACFF04
Tekst ten można spotkać w następujących przedmiotach: Old Parchment
Szukaj w:  Biblioteka w Port Hope
Opis:  Raport dotyczący problemów, które sprawiają Thaiańscy marynarze.

Tekst oryginalny:
Report 78ACFF04
The usual turmoil when the QUEEN GENOVEVA is in town - the sailors, drunk as always, stood out with their usual misbehaviour with the result that one of them spilled the beer of a local dwarf. In the following fight a lot of property was destroyed and even lives were endangered. I sent word to Thais that such events destroy the peace of our colony and that we would probably do better to rely on the more disciplined seamen of Venore who are more accustomed to the hardships of long journeys than the men of the Thaian marine. A letter written by the local traders strongly supporting my point has been enclosed.


Tekst przetłumaczony:
Raport 78ACFF04
Zgiełk normalny jak zawsze, gdy KRÓLOWA GENOWEFA kotwiczy w mieście - marynarze, pijani jak zawsze stali i zachowywali się co najmniej źle, tak bardzo, że w końcu jeden z nich wylał piwo na jednego z miejscowych krasnoludów. Oczywiście spowodowało to bójkę w wyniku której dokonano wielu zniszczeń. Wysłałem wiadomość do Thais, w której wyjaśniłem, że takie wydarzenia zakłócają spokój w naszej kolonii i że zdyscyplinowani żeglarze z Venore nigdy by się nie zachowali w ten sposób, jako że są bardziej zahartowani i przyzwyczajeni do niedostatków dalekich podróży morskich niż ci z Thais. Załączono też do tego list od miejscowych kupców popierający moje słowa.


← Nie ma poprzedniego tytułuRaport 78ACFF04Nie ma następnego tytułu →



Old Parchment.gif  Raport 67ZUFL90
Tekst ten można spotkać w następujących przedmiotach: Old Parchment
Szukaj w:  Biblioteka w Port Hope
Opis:  Raport dotyczący zagrożeń ze strony wszelkich zatruć.

Tekst oryginalny:
Report 67ZUFL90
Death caused by venomous local animals and by enemies using poisonous weapons against us are becoming more and more common. The traders of Venore gladly offered a vast supply of antidotes and suggested forming a monopoly to ensure the quality of the products and to stop scammers before their adulterated potions cause the deaths of innocents.


Tekst przetłumaczony:
Raport 67ZUFL90
Zgony spowodowane przez lokalne jadowite zwierzęta i wrogów używających zatrutych broni przeciwko nam zaczynają stawać się coraz bardziej powszechne. Kupcy z Venore ochoczo zaoferowali obszerne zaopatrzenie w antidota i zasugerowali stworzyć monopol gwarantujący jakość produktów i zatrzymać oszustów zanim ich sfałszowane napoje doprowadzą do śmierci niewinnych.


← Nie ma poprzedniego tytułuRaport 67ZUFL90Nie ma następnego tytułu →



Old Parchment.gif  Raport 34DFOO12
Tekst ten można spotkać w następujących przedmiotach: Old Parchment
Szukaj w:  Biblioteka w Port Hope
Opis:  Raport dotyczący zniknięcia maga Olivera Holmesa.

Tekst oryginalny:
Report 34DFOO12
We still cannot figure out who or what caused the disappearance of Oliver Holmes. Aforesaid mage from the Noodles Academy of Magic Arts came here to study the different cultures of the area. After three days of preparation and planning, his room was found empty. His bed was unused but his clothes lay neatly folded on a chair as if he had undressed. There were no signs of a fight and the door had been locked from within. It is a complete mystery why or how he disappeared.


Tekst przetłumaczony:
Raport 34DOO12
Nadal nie potrafimy dowiedzieć się kto lub co spowodowało zniknięcie Olivera Holmsa. Wyżej wspomniany mag z Akademii Sztuk Magicznych Noodlesa przybył tutaj w celu badania przeróżnych kultur tego rejonu. Po trzech dniach przygotowań i planowania, jego pokój został znaleziony pusty. Jego łóżko było nieużywane ale jego starannie poskładane ubrania leżały na krześle jakby był rozebrany. Nie było śladów walki, a drzwi były zamknięte od wewnątrz. Zupełną tajemnicą jest dlaczego lub jak zniknął.


← Nie ma poprzedniego tytułuRaport 34DFOO12Nie ma następnego tytułu →



Old Parchment.gif  Raport 56IOLP56
Tekst ten można spotkać w następujących przedmiotach: Old Parchment
Szukaj w:  Biblioteka w Port Hope
Opis:  Raport dotyczący przyczyny i zwalczenia jednej z lokalnych chorób.

Tekst oryginalny:
Report 56IOLP56
The respectable mage Borsoz was able to provide us with a cure for the so-called 'jungle fever'. People repeatedly reported some kind of 'out-of-body experience'. While sleeping, they suddenly stood beside their own body and watched over it. The magician proved that the 'fever' actually was caused by a small bug. This bug injects a mildly toxic hallucinogen into the body of a sleeping person causing the mentioned phenomenon. Borsoz developed a paste that, when applied to the walls and the floor, keeps those bugs away. All settlers were provided with the paste and the "fever" has been efficiently eradicated.


Tekst przetłumaczony:
Report 56IOLP56
Szanowany mag Bersoz był w stanie dostarczyć nam lekarstwo na tak zwaną "gorączkę dżungli". Ludzie wielokrotnie donosili o nieszkodliwych "doświadczeniach poza ciałem*". Kiedy spali, raptownie stawali obok na zewnątrz własnego ciała i obserwowali z ponad niego. Czarodziej pokazał, że ta "gorączka" faktycznie została spowodowana przez małego robaka. Owad wstrzykuje łagodny toksyczny halucynogen do ciała powodując wzmiankowany fenomen. Bersoz opracował klej który, kiedy zostanie zaaplikowany w ściany i podłogę, trzyma insekty z dala. Wszyscy osadnicy użyli kleju i "gorączka" została skutecznie zwalczona.


← Nie ma poprzedniego tytułuRaport 56IOLP56Nie ma następnego tytułu →